poniedziałek, 8 lutego 2010



W czasie ferii dzieci się nie nudzą - i mimo, że kino wypadło z grafiku, było tamtędy - przez szafe do czasów ekhm zamierzchłych - i obowiązkowo największy hicior: "tak to zwykle małpom bywa" ;D 
























KONIEC

niedziela, 7 lutego 2010

ulubiona

Dzis było troche wrocławsko w Krakowie, więc w ramach przełamania totalnej krakowskości i niebieskości jakiejś tu już (pozdrowienia ;) będzie co krakowiaczkowi we Wrocławiu kiedyś zawróciło we łbie.



W miejscu gdzie aleja Wiśniowa z nie mniej zawracającą we łbie ulicą Sudecką się krzyżuje stoi sobie taka oto wieża ciśnień. Pewnej nocy lutowej, majacząc w ciemnościach na końcu ulicy, totalnie nieporównywalna z niczym co człek, słabo w świecie wtedy obeznany, widział,  zaczeła nosić plakietke "miejsce ulubione" ;)
Poszerzając horyzonty udało dowiedzieć się, że mająca 62 metry pani wybudowana została w 1904 roku według projektu wrocławskiego radcy budowlanego i architekta - Karla Klimma, a jej ażurowa, wykonana z cegły klinkierowej, konstrukcja jest bardzo oryginalnym rozwiązaniem na tle innych tego typu budowli w Polsce - część ze zbiornikiem wsparta została na 8 filarach.
/i tu polecam  http://wroclaw.hydral.com.pl/test.php?obiekt=000100   -genialny serwis o Wrocławiu w ogóle, a jeszcze bardziej w szczególe  i  http://www.wieze.republika.pl/index_ramka.html /
Jak dla mnie wyjątkowe jak na Wrocław jest też to, że w czasie wojny poważnego uszczerbku doznała tylko znajdująca sie na wysokosci 42 metrów galeryjka i gdzieniegdzie zewnętrzna część murów. A dzis w wieży jest restauracja. / http://www.wiezacisnien.pl/ / Niestety pomimo węszenia i nawet gotowości kupienia tam szklanki wrzątku - widok z najwyższej części pozostaje wciąż marzeniem do spełnienia.


Ale na szczęście, w dodatku - jako że nie masz w życiu przypadku - na nią właśnie rozciąga się widok z jednego z pokoi tego miasta ;)




sobota, 6 lutego 2010

o matko huto!

w celach poszerzania horyzontów społeczeństwa no i jako że krioterapia ważna rzecz!
więc był zalew - zamarzniety i mistrzowsko zadeptany przez wyraźnie zniecierpliwione już kaczki.
dalej znaną tylko tubylcom - tak, tak-hutu  - przeprawą tajną do dworku Jana Matejki - a huta wciąż tylko kawałek stąd - no taka huta właśnie ;)
i w końcu - centrum administracyjne huty im. tadeusza sędzimira - swoją drogą krioteriapia odniosła pożądany skutek - gotowość do ucieczki przed "panem, który na pewno jest od znaku zakaz fotografowania i idzie do nas" była zadziwiająco natychmiastowa ;D








 - z dedykacją i wyrazami uznania dla podążającego w pochodzie ;)

piątek, 5 lutego 2010

park awf



jak wiadomo "po egzaminach..." to to i jeszcze tamto ;) no i powiedzmy, że od dziś póki co jest po egzaminach, więc w połowie drogi między centrum a hutą udało się zebrać resztki sił witalnych i skoncentrowawszy je w palcu wskazującym, drzwi tramwaju otworzyć - bo jest park awf-u.  no i nie ma białego ;)






czwartek, 4 lutego 2010

zakole

no i się skalałam..no ale pogoda taka, że wprost nie sposób nie przespacerować się przy okazji trasą oklepaną i na wiele sposóbów fotografowaną. w sumie juz prawie jak tradycja, bo zeszłej zimy tez sie łabędziom i innym atrakcja śniegowym zakola dałam omamić. no a start być mógł tylko w jednym miejscu... ;)


swoją drogą...że też wcześniej nikt z wewnątrz się snujących nie dostrzegł zimowego potencjału i nieograniczonych możliwości wyjść z progu, znajdujących się tuż nad głowami ;D


zimno, ale jak widać jeden na trzech przedstawicieli ptactwa polskiego potrafi dorwać gdzieś jakiegoś rozgrzewacza...no albo to był Kaczor Donald ;)


karamba!



no i tak, tak, widok trzy tysiące pięćset siedemdziesiąty ósmy Wawelu w tym serwisie jak sądze ;)